Przejdź do głównej zawartości

początki, czyli właściwie po co to wszystko?

 Po co mi blog?
Do motywowania.
Motywowania kogo? Głównie mnie samej, jak i Was, osoby do których kieruję swoje słowa.

 Jestem tegoroczną maturzystką, która w styczniu tego roku po ponad 2 letniej przerwie ponownie uświadomiła sobie, że nie ma w życiu nic innego czego pragnęłabym bardziej niż... 
Właśnie, niż czego? Niż tego, żeby być lekarzem. 
Brzmi górnolotnie i banalnie. Marzenie o medycynie, nie jestem w tym jedyna, to jedne z bardziej obleganych i chyba najbardziej prestiżowe studia. Często wyidealizowane. Bo lekarz bogaty, bo lekarz mądry. Znając realia ciężkiej pracy, niskich zarobków, częstego braku szacunku od pacjentów, znając wszystkie szare strony i nie myśląc, że te studia dadzą  mi luksus, bądź wszechobecne uznanie. Wiedząc to wszystko nadal chcę, nadal nie widzę się w innym zawodzie, nie mówiąc już nawet o innej dziedzinie.

 Straciłam 3 lata liceum na przysłowiowym obijaniu się, bo przez ten czas moje priorytety były wywrócone do góry nogami. Przecież nic nie muszę, po co się uczyć, po co ta szkoła, lepiej iść na dwór, do koleżanki, do chłopaka. Zapomniałam o tym, co od dzieciństwa było dla mnie celem. Jako mała dziewczynka zapytana "co chcesz robić jak dorośniesz?" z uśmiechem i bez zawahania odpowiadałam "będę lekarzem". Będąc w Warszawie, czy w Gdańsku i mijając Uniwersytety Medyczne patrzyłam w szybę samochodu aż zeszły mi z pola widzenia myśląc z zachwytem, że kiedyś tam będę. Po prostu BĘDĘ. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że nie mogę się tam ot tak znaleźć, że to wymaga miesięcy nauki, wyrzeczeń. Ale po można powiedzieć zawalonej maturze, bo co prawda nie wyszła mi najgorzej, ale nie jest to wynik, który nawet w najmniejszym stopniu da mi szansę na medycynę, wiem, że BĘDĘ tam. To jest pewne. Muszę, chcę, BĘDĘ. 

 Blog będzie opowiadał historię, którą piszę na swoich i Waszych oczach. Historię dziewczyny, która nie jest kujonką w żadnym tego słowa znaczeniu, która przez 2 lata liceum nie zajrzała do książki, miała zagrożenie z matematyki w 2 klasie, która woli iść na rolki lub na siłownię niż się uczyć, dla której liczy się wygląd i sylwetka, a nie tylko to co mam w głowie, która uwielbia spędzać czas z kochaną rodzinką i chłopakiem. Jestem normalną nastolatką, przeciwieństwem kujonki. Lubię naukę i jestem ciekawa świata, ale gdybyście zapytali moją klasę o mnie powiedzieliby nawet, że byłam jedną z tych gorszych, nie przykładałam się do szkoły tak jak wspomniałam, ale ZAWSZE czułam, że stać mnie na więcej. 

Teraz te "więcej" chce wypróbować i sama sobie udowodnię, że da się :)

meddreaming~

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

przewrotność

Życie lubi zmieniać bieg. Lata gimnazjum. Brzydkie kaczątko, z którego lubiano się śmiać, bo duża, bo gruba, bo brzydka, bo nie dba o siebie. Wtedy miałam wszystko gdzieś, naprawdę, po całości, nie przejmowałam się, że idę do szkoły w dresie. Ale dotykały mnie te wszystkie komentarze, do dziś je pamiętam, tego się chyba nie da zapomnieć.  Aktualnie jestem przeciwnością tego i jestem pewna że nie jeden który wtedy patrzył na mnie z pogardą teraz pluje sobie w twarz, bo chętnie by zagadał. Nie chwalę się, nie o to chodzi. Przywykłam do łatki brzyduli i kogoś kogo lepiej unikać. Teraz nawet ciężko mi uwierzyć, że mój chłopak nie zostawi mnie dla innej, ładniejszej, bo moja ocena nie jest tak wysoka jak powinna być. Wszyscy mówią miłe rzeczy, uśmiecham się, ale niedowierzam, taka prawda. Liceum. Jedna z gorszych uczennic. Zagrożenie, wychowawca który mówi, że jak się nie wezmę do roboty to nie mam szans nic osiągnąć. Koledzy śmiejący się, że opuszczam lekcje, bo przecież jak tak można n

możemy wszystko?

Dziś jest jeden z tych dni. Dni, które napełniają motywacją, wiarą, nadzieją. Dziś wierzę, że wszystko jest możliwe, że dam radę. Stąd wreszcie wzięłam się do napisania bloga, otworzyłam podręcznik od chemii i już dziś (DZIŚ, nie od przysłowiowego jutra) zabieram się za pracę, by być o kroczek bliżej do celu.  Pisząc bloga będę wiedzieć, że nie mogę się poddać nawet jak nie będzie się chciało. Nawet jeśli nikt tego nie przeczyta... warto robić to dla samej siebie :)   meddreaming~

cyborgi,odludzie, ufo

Nie raz słyszałam takie określenia na studentów medycyny. "Z nimi się nie dogadasz, tylko nauka im w głowie."  "Nie mają życia."  "Nie umieją żyć w społeczeństwie."  Dlaczego tak mówi się o ludziach, którzy w przyszłości mają ratować życie? Jak osoba nie umiejąca funkcjonować w społeczeństwie może być dobrym lekarzem, pomyślałam.  Poznając najróżniejsze studygram'y, które zmotywowały mnie do tego wszystkiego, przekonałam się, że są to bardzo bardzo mili ludzie, pozytywnie podchodzący do życia. Skąd więc takie opinie? Moim zdaniem jest to zazdrość. Zazdrość o to, że ktoś osiągnął coś o czym ktoś inny może co najwyżej przeczytać w gazecie.   Medycyna to dla mnie coś innego niż inne studia. Są studia i jest medycyna. Wszystkie inne nauki giną, gdy brakuje nam zdrowia, co z tego, że jesteśmy najbogatszym prawnikiem, który po drodze do kariery skończył jeszcze ekonomię i informatykę, gdy zabraknie nam zdrowia nic z tych rzeczy nie pomoże. Nie kwestion